30.07.2016

Co syrenki widziały


Nurek to taka syrena z wyboru.






Chlup!
Lubicie to uczucie, gdy głowa (oczywiście w masce i z rurką!) zanurza się w wodzie?
Słychać sygnały z kosmosu.
Na dole, na dnie, dzieje się inny świat niż nasz codzienny.

Ja uwielbiam.










Z mieszkaniem na skraju łąki jest bardzo podobnie.
Przełażę przez płot i ląduję na innej planecie.









25.07.2016

Maszyna do utylizacji kłębuszków.



Włóczki mi się kończą.
Zostały mi już tylko dwa niepełne pudła.
Z pewną nieśmiałością zagajam... może komuś zbywają jakieś resztki? Po mamie, babci, cioci? Prute swetry (byle nie swetry do prucia!)?
Nowe moteczki ze sklepów są wszystkie takie cacane, doskonałe i puszyste ale tylko te resztki mają w sobie COŚ.


A teraz uciekam, bo Jarecki mnie zabije za ten apel.













4.07.2016

Wakacje, wakacje i po wakacjach


Dla niektórych, na przykład dla Jareckich, już po wakacjach.
Tyle rzeczy wydarzyło się tamtego czasu, że można by o nich zapomnieć.
Na szczęście kronikarz zawsze na posterunku.

Proszsz Państwa. Oto dziennik wakacyjnej (majowej) podróży Jareckich, na razie bez zdjęć, czyli w stanie idealnym do prezentacji w sieci.
Rysunki: Czwórka, z drobnym wsparciem mamy i sióstr.





Jazda tunelami zawsze robi wrażenie


 Ten blady rysunek jest tak blady, jak jego autorka w chwili, gdy go rysowała, po trzech godzinach niespokojnego snu. Zaraz po przyjeździe na kemping, po kilkunastogodzinnej podróży, Trójka i Piątek zaczęli wymiotować. Ale jak! Państwo nie widzieli takich dwumetrowych pawi.
Pierwszym miejscem, jakie Jarecki zwiedził na toskańskiej ziemi była pralnia, gdzie trzeba było wyprać całą przywiezioną z domu pościel.
A ptaki tak pięknie śpiewały całą noc!


Po udrękach pierwszej nocy nastał zwykły wakacyjny dzień. Poniżej widzimy basen z wodotryskami a w nim szczęśliwą Czwórkę.




Wujek Fistaszko wypożyczył bajtlom rozkosznego gokarta.




A morze, jak to morze, też było.




Słońce też zachodziło.




Po kilku dniach Jareccy, wraz z Mireckimi i Fistaszkami (w sumie szesnaścioro dzieci), ruszyli w teren.
Co ciekawego oferuje miasteczko Piombino?
Oczywiście lody.



...i szaleńców.
 Na deptaku widziano nawet pewną Fridę ;)




A tu już Siena, którą Jareccy dopadli tuż przed zachodem słońca. Plażowe stroje prezentowały się nieco dziwnie na tle botków i pikowanych kurteczek autochtonów.





Co Czwórkę urzekło w Sienie? Ano pizza. Wszystkie ręce na pokład!




A otóż i Piza, przez jedno "z". Baptysterium oczami Trójki.




Uśmiechy na szczycie wieży dowodzą, ze Czwórka uważnie przestudiowała maszkarony zdobiące fasady.


Wszyscy przestudiowali je uważnie.





Florencję Jareccy zwiedzili z bliska, bardzo bliska. Najpierw zachwycili się panoramą sprzed kościoła San Miniato al Monte a potem Jarecka kazała ustawić nawigację na Piazza della Signoria.
Mówisz i masz. Było to niezwykłe doznanie znaleźć się na środku tego placu w wielkim samochodzie z bagażnikiem na dachu.
Jeszcze bardziej niezwykłym było wykaraskać się stamtąd. Cud, udało się.









O tym, że nie należy pisać postów późną nocą, bo wychodzą ckliwe

(Tedy, Cny Czytelniku, znając puentę, zanurzasz się w ocean ckliwości na własną odpowiedzialność)




Bankowo - każda matka, KAŻDA normalna matka, ma chwile takie, jaka przydarzyła się Jareckiej wczorajszego ranka.
W ramach wstępu trzeba powiedzieć, że urządzanie się Jareckich na nowym miejscu utknęło w tym martwym punkcie, gdzie niby mieszkać można już wygodnie - o ile nie porusza się pewnych drażliwych kwestii. Na przykład jeśli nie zacznie się przeglądać zawartości segregatorów, których nie przeglądano od lat, a które przyjechały z Zaogonia tak, jak stały. Albo, gdy da się spokój kuchennym szufladom, do których zaraz po przeprowadzce wrzucono pospołu łyżki wazowe i papier śniadaniowy, tudzież myjki do naczyń.
Ostatecznie każdy już wie, gdzie szukać chochli.
A jeśli nie wie, to i tak nie szkodzi, i tak szukaniem chochli zajmuje się Jarecka.

No ale wczorajszy ranek.
Jarecka niebacznie otworzyła szafkę z segregatorami i nie wiedzieć skąd wypadło zdjęcie. Na nim Jaśnie Panicz na oko w wieku Piątka i ośmiomiesięczna Dwójka. Oboje w piżamach, roześmiani, w łóżku rodziców, w tym ułamku sekundy rozkosznego baraszkowania. Gdzieś w domyśle, poza kadrem ufifrany kolacją kuchenny stół i podłoga, i zaparowana maleńka łazienka zarzucona wilgotnymi ręcznikami.
"Kiedy to się stało?" - myślała z rozczuleniem Jarecka -"Jaśnie Panicz taki słodki jak dzisiejszy Piątek, ten sam Jaśnie Panicz, co ma stopę rozmiar 43 i psika się dezodorantem. I Dwójka, TA Dwójka, pogodna, przytulna kulka, zanim stała się nieprzeniknionym jeżykiem z grzywką na oczach."
Takie banały myślała sobie Jarecka; te same, co miliony matek na Ziemi.


I bardzo prawdopodobne, że któregoś dnia każdej matce przydarzy się to, co Jareckiej dziś rano.
Że wejdzie na fejsbuka i zobaczy...


- Jarecki - przemówiła Jarecka otrząsnąwszy się ze zdumienia - fejsbuk podtyka mi niejakiego Jaśnie Panicza Jareckiego. Wiesz coś o tym?
- Nie - odparł Jarecki.
Jarecka kliknęła w profil i w kilkunastu znajomych tajemniczego Jareckiego rozpoznała niemal całą jaśniepańską klasę. Niewiele myśląc, wysłała dziecku zaproszenie do grona znajomych i kontynuowała dziwienie się.
- Ja wiedziałam, że to kiedyś nastąpi, ale sądziłam, że on chociaż zapyta, co my na to? Chociaż nam objawi taką wolę?
Jarecki milczał, jak zwykli czynić to mężczyźni, gdy nie wiedzą co powiedzieć.


Na szczęście koleżanka Mecenaska zawsze wie i nie waha się powiedzieć.
 - Ty się ciesz, że on przyjął twoje zaproszenie. Moje dzieci przyjęły dopiero po dwóch latach.
Co niezawodnie pocieszyło Jarecką.


***


Jaśnie Panicz wiedzie życie wirtualne.
Dwójka, w tajemnicy przed rodzicami, pali z sąsiadką (na razie, dzięki Bogu) zapałki.
Lecz na drugiej szali wagi rodzicielskich nastrojów jest kupa w nocniku i zmiana narracji z "Pątek zlobił" na "zlobiłem". Zlobiłem, umyłem, ublałem, kochana mamusia.
Och ach.




Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...